Medycznego wykształcenia nie mam, ale czytać umiem...


Andrzej Iwaniuk

sobota, 21 września 2013

Żarówkowi ściemniacze

Czy nie powinna zastanowić eko-europejczyka taka sytuacja: robi się zdrowotny rwetes wycofując termometry z rtęcią, bo jest "śmiertelnie szkodliwa" - z tym się absolutnie zgadzam - a jednocześnie wprowadza w miejsce zdrowych żarówek, energooszczędne żarówki z... rtęcią? Nawet się nie pozostawia ludziom wyboru: mają mieć rtęć w domu i basta! - tradycyjne żarówki znikają. Oczywiście to wszystko dzieje się w otoczce eko-pozytywów: chronimy środowisko, czyli samych siebie. Ale... czy na pewno...? 

Żyjemy w takiej rzeczywistości, że w prawie każdym jej wątku jest drugie dno

Żarówki energooszczędne, wspierane skutecznym lobbingiem producentów, szturmem przejęły rynek oświetlenia w Europie. Konsumenci często nie są jednak świadomi, że popularne świetlówki zawierają rtęć, a ta niesie ze sobą cały szereg groźnych dla naszego zdrowia i życia konsekwencji - informuje Gazeta Wyborcza.
W ostatnich latach zgodnie z rozporządzeniem Unii Europejskiej ze sklepowych półek znikać zaczęły tradycyjne żarówki. Pierwszego września 2009 pożegnaliśmy się z modelami 100-watowymi, a w kolejnych latach systematycznie stawały się niedostępne do użytku domowego także żarówki o mniejszej mocy. Ostatecznie rok temu ze sklepów wycofano żarówkę 25-watową, a jako alternatywę pozostawiono nam energooszczędne źródła światła. Czy jednak nowe technologie są lepsze od tych tradycyjnych?

Ustawodawcy dopiero niedawno zdali sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą rtęć. Organizacja Narodów Zjednoczonych w 2009 roku rozpoczęła program, który w efekcie doprowadzić ma do ogólnoświatowego zakazu używania rtęci. W pierwszej kolejności, rtęć znikać zaczęła z gospodarstw domowych. Był jednak jeden wyjątek - zakaz nie objął świetlówek - informują twórcy filmu dokumentalnego "Żarówkowi Ściemniacze":

http://www.youtube.com/watch?v=6rZMrYen8No

A może więc rtęć zawarta w świetlówkach nie niesie ze sobą poważnego zagrożenia? Nic bardziej mylnego. Głośnym przypadkiem był przykład rodziny Laus z Niemiec. W styczniu 2010 w ich domu doszło do z pozoru niegroźnego wypadku - przewróciła się lampka nocna, a będąca w niej źródłem światła świetlówka uległa stłuczeniu. Jak poważne skutki niosło ze sobą to wydarzenie, rodzina przekonała się dopiero trzy tygodnie później, kiedy u swojego 4-letniego syna Maxa zaobserwowali wypadanie włosów. Z czasem stan ten zaczął się pogarszać - chłopiec całkowicie stracił włosy i brwi, a co gorsza pojawiły się u niego drgawki i problemy z oddychaniem. Jedynym ratunkiem była seria zabiegów mających na celu usunięcie rtęci z organizmu. Ze względu na skażenie, dom państwa Laus do dziś nie nadaje się do zamieszkania.

Groźne opary

W zapalonej świetlówce rtęć przechodzi w stan gazowy i z łatwością może wydostać się na zewnątrz w wyniku stłuczenia. Ostre zatrucie oparami rtęci prowadzić może do zapalenia płuc i oskrzeli, niewydolności krążenia, uszkodzenia nerek i układu nerwowego. Długotrwałe wdychanie małych ilości rtęci prowadzić może do wypadania zębów, drżenia kończyn, upośledzenia pamięci i zmian osobowości. Nic więc dziwnego, że ta kwestia wzbudza niepokój.

Laboratorium Analiz Chemicznych i Mikrobiologicznych LAFU dostaje ponad 1000 zgłoszeń rocznie dotyczących badania pomieszczeń pod względem występowania trucizn i czynników chorobotwórczych. 90 procent szukających pomocy cierpi na choroby o nieustalonych przyczynach, których objawy nie ustępują pomimo długotrwałych kuracji lekowych. Mało kiedy badane są domy chorych pod względem występowania trucizn i metali ciężkich groźnych dla zdrowia.
"Każdy atom rtęci powoduje szkody. Nawet bardzo niewielkie dawki mogą być przyczyną groźnych schorzeń" - tłumaczy Joachim Mutter, specjalista medycyny środowiskowej. I dodaje: "szczególnie groźne są pary, ponieważ absorbujemy je niemal w całości.” Wchłonięta w ten sposób rtęć nie jest wydalana przez organizm i może pozostać w nim nawet przez kilkadziesiąt lat.

Ile rtęci w świetlówce?

Producenci starają się uspakajać i przekonują, że ich produkty spełniają normy. Te jednak same w sobie budzą wątpliwości - zgodnie z nimi zawartość rtęci w żarówkach nie powinna przekraczać 5 mg. Jednak i taka, dopuszczalna ilość wystarczyć może do zatrucia 5000 litrów wody. Co więcej, jak przekonują twórcy filmu „Żarówkowi Ściemniacze”, kontrole wprowadzanych na rynek produktów są wykonywane bardzo powierzchownie i nie mają żadnych podstaw naukowych.

Co dalej?

W 2009 roku pod egidą ONZ powstała Międzynarodowa Konwencja Minamata zrzeszająca 140 krajów. Jej nazwa wywodzi się od japońskiego miasta Minamata, gdzie w pierwszej połowie XX w. doszło do masowego skażenia ludności rtęcią. Po czterech latach negocjacji Konwencja przyjęła traktat, który ma zacząć obowiązywać w ciągu 3-5 lat - zgodnie z jego postanowieniami, docelowo do roku 2020 roku ma wejść w życie globalny zakaz międzynarodowego obrotu rtęcią. W tym także zawierającymi je lampami fluorescencyjnymi.


źródło: 
> http://tech.wp.pl/kat,130038,title,Swietlowki-swiatlo-niebezpieczne-dla-zdrowia,wid,15930155,wiadomosc.html?ticaid=111594
> Gazeta Wyborcza, "Żarówkowi Ściemniacze"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz