Medycznego wykształcenia nie mam, ale czytać umiem...


Andrzej Iwaniuk

niedziela, 12 czerwca 2016

Opalanie: reklama starchu

Podczas sieciowych podróży, bo takie są przecież najtańsze (przy stałym łączu internetowym) i w sumie: najbezpieczniejsze, napotkałem ciekawy artykuł dra Jerzego Jaśkowskiego. Nastaje pora letnich kąpieli słonecznych, więc temat "szkodliwości" ich zażywania - warto odświeżyć. Artykuł jest kolejnym z cyklu pod hasłem...

* * *
Źródło: http://educodomi.blog.pl/2015/06/12/opalanie-reklama-strachu/
* * *




 „Państwo istnieje formalnie”. Dlaczego? Dlatego, że w normalnym państwie, instytucje powołane do istnienia, działają w interesie obywateli, którzy je powoływali i opłacają. Jak widzimy, w tym Wesołym Baraku nad Wisłą [Jan Pietrzak] jest odwrotnie. Pomimo wielkiego wzrostu warstwy urzędniczej, praktycznie nikt nie dba o dobro ludzi – podatników. Przypomnę, że na około 18 milionów pracujących, tylko jakieś 6 milinów tworzy PKB, a reszta jest konsumentami. Aktorzy sceny politycznej przez ćwierć wieku nie zrobili nic, aby taką sytuację zmienić.
Jednocześnie na stronach internetowych tych państwowych jeszcze instytucji brak jakichkolwiek informacji o toksyczności sprzedawanych produktów. Jest za to bardzo dużo o handlu szczepionkami!
Zastanawiające, nieprawdaż?

Każdej wiosny, od 1990 roku, zaczyna się straszenie ludzi słońcemPrzypomnę, że od razu po rzekomych zmianach barw politycznych, media głównego nurtu dezinformacji wytrzasnęły problem dziury ozonowej i zajęły się reklamą kosmetyków.
Oj, działo się, działo, mieliśmy zatrzęsienie specjalistów telewizyjnych od promieniowania słonecznego, jego związku z chorobami, a szczególnie rakiem, oczywiście najgorszą jego odmianą, to jest czerniakiem.
Proszę sobie przypomnieć, wszyscy oni zmienili się w specjalistów od marketingu i zachwalali: a to filtry
ochraniające, a to specjalne okulary, a to specjalne sposoby na uniknięcie raka, a najlepiej, to zaprzestania korzystania ze słońca i pomiędzy godzinami 10.00, a 16.00, siedzenie w domach, a przynajmniej w cieniu.
Ta bezmyślność nie dotyczyła każdej postaci promieniowania elektromagnetycznego, a tylko tego naturalnego. Żaden z tych rzekomych specjalistów nie zakazywał przecież chodzenia do solarium i tam brania kąpieli „słonecznych”. Pomimo, że w tym okresie już wiadomym było, że solaria szkodzą i na świece były zakazane dla osób poniżej 18 roku życia.
Ta sytuacja jest bezpośrednim dowodem albo zupełnego braku przygotowania merytorycznego do tematu owych gazetowych specjalistów albo, i to wydaje się prawdziwsze, po prostu odgrywaniem określonej roli, tu konkretnie: sprzedawcy usługi.
Nieważne jak się wygłupiasz, ważne ile za to płacą

Ale po kolei.
Reklamy szły głównie z programów stacji telewizji państwowej, której rolą jest, między innymi, rzekomo edukacja publiczna. Dlaczego więc telewizja, w owych czasach żyjąca całkowicie z pieniędzy podatnika, na tak masową skalę go oszukiwała?
Poza tym, zapraszani byli pracownicy instytucji państwowych, uniwersytetów i także opowiadali, czy odczytywali slogany reklamowe. Przecież taki profesor fizyki, czy medycyny, bez obawy o ośmieszanie się, nie mógł twierdzić, że trzeba nosić specjalne okulary z filtrami za 100 – 120 złotych, ponieważ każdy uczeń szkoły podstawowej wie, UV przez zwykłe szkło nie przechodzi, a okulary ze szkła kwarcowego byłyby bardzo drogie, nie do kupienia dla przeciętnego obywatela. Przypomnę trochę fizyki...

Warstwa ozonowa posiada grubość 350 – 400 dabsonów nad Europą, a nad równikiem koło 150 dobsonów. To gdzie jest ten deficyt, u nas, czy u nich? Dodatkowo warstwa zmienia się, w zależności od pory roku i dnia, nawet o 50 dabsonów.
(ai, Wikipedia: Jednostka Dobsona (DU) – jednostka pomiaru warstwy ozonu w atmosferze Ziemi, w szczególności w stratosferze.)
To dlaczego nie namawiali murzynów do noszenia specjalnych okularów, tylko europejczyków? A jaki murzyn byłby tak głupi, aby wydawać niepotrzebnie pieniądze? Przecież on telewizji nie ma i w związku z tym tzw. powszechna edukacja, czyli systemowe ogłupianie, do niego jeszcze nie dociera.

       Prawie wszyscy ludzie to motłoch i tłum straszny, to owe owce Panurego, biegnące za jednym baranem. Mają pewne formułki, od których odstąpić nie chcą. Idą po ścieżkach udeptanych przez innych i boją się kroku uczynić na prawo i lewo. Tłumem kierują silne jednostki i prowadzą go jak barany, na sznurku.” 
Listy z Okopów. Warszawa 1920. 
Opis zachowania ludzi w Petersburgu, w czasie tzw. rewolucji. Niestety, ten opis coraz bardziej pasuje do obecnego zachowania się społeczeństwa.
Sprawa dziury ozonowej nad Australią, to problem eksperymentów wojskowych USA i niszczenia satelitów szpiegowskich wybuchami nuklearnymi. Taki wybuch powoduje olbrzymią falę - impuls elektromagnetyczny, który niszczy satelity. Satelity latają południkowo i można dopasować czas wybuchu tak, aby kilka tzw. obcych, znajdowało się w pobliżu. Możesz to sam zaobserwować Czytelniku w pogodne ciemne niebo, tak koło północy, nad Polską z południa na północ, co około 20 minut leci punkcik.
Taki wybuch nuklearny powodował powstanie temperatury kilkudziesięciu tysięcy stopni i spalenie ozonu, czyli tlenu na danym obszarze. Ostatni znany wybuch, to rok 1985, kiedy to na kilka dni wysiadła łączność satelitarna na Hawajach. Obecnie warstwa ozonowa nad południową półkulą wraca do normy.
W tym samym czasie rozwinięto kampanię dezinformacyjną odnośnie opalania się i stosowania tzw. kremów z filtrami. Mogę śmiało powiedzieć, że dwadzieścia lat ogłupiania spowodowało, że prawie każda kobieta w wieku od 15 do 50 lat doskonale wie, że trzeba stosować kremy i z jakimi symbolami, ale nie ma zielonego pojęcia dlaczego to robi.
I najciekawsze jest to, że już koło 1992 roku, jeszcze stare Ministerstwo Zdrowia rozesłało pismo, że kremy z filtrami zawierają składniki, które mogą być rakotwórcze i negatywnie wpływać na nasze zdrowie.
  Proszę zauważyć, feminizacja służby zdrowia jest faktem bezdyskusyjnym. Czyli co najmniej 80 % personelu Służby Zdrowia zapoznało się z tym pismem i nic z tego nie wynika. 
Jak widać, 20-letnie ogłupianie radiowo – prasowo – telewizyjne o szkodliwości promieniowania słonecznego jest skuteczniejsze.
 Brak słońca - brak witaminy D
Otóż, wbrew twierdzeniom gazetowych ekspertów, część tego promieniowania docierającego do Ziemi, zwanego UVB, jest niezbędna do wytwarzania witaminy D. Jeżeli tej witaminy nie posiadamy, zaczynają się problemy zdrowotne, poczynając od zmian kostnych, a kończąc na sercowych, czy raku.
Udowodniono, że osoby z niskim poziomem witaminy D w organizmie mają zawały serca znacznie częściej, aniżeli o 100% większa. Podobnie u kobiet rak piersi zdecydowanie częściej jest rozpoznawany w przypadku niskiego poziomu witaminy D. Szczególnie dotyczy to osób po 50. roku życia.
 te o prawidłowym poziomie tej witaminy. Mało tego, w przypadku zawału u osoby z niskim poziomem witaminy D, śmiertelność jest 
Witamina D jednoznacznie wpływa na odporność organizmu.
Z astrofizyki wiemy, że powyżej 38 równoleżnika promienie słoneczne UV -B , to jest ta długość fali elektromagnetycznej, która dzięki  boskiemu „wynalazkowi” tworzy w naszej skórze witaminę D, nie dociera w odpowiedniej wielkości do nas.
Drugim problemem z tymi promieniami jest to, że odsłonięta powierzchnia skóry musi wynosić około 40 %, czyli powierzchnia pleców, lub klatki piersiowej, a kąt padania promieni w naszym kraju jest odpowiedni tylko pomiędzy godzinami 10.00, a 14.00. Samo opalanie rąk i twarzy nie ma znaczenia dla produkcji witaminy D.

Absolutnie przeciwwskazane jest stosowanie jakichkolwiek kremów z tzw. filtrami. 
Badania składu chemicznego tych preparatów wykazały, że w 80 % przebadanych były związki rakotwórcze takie jak: oksybenzon, avobenzon, octisalate, octocrylene, hemosalate, octinoxate. Oprócz tego dodaje się związki fizyczne, tzw. nanocząsteczki na przykład tytanu, czy tlenku cynku.
W niektórych sprejach znajdują się nanocząsteczki aluminium, odpowiedzialnego m.in. za raka piersi u kobiet. Zauważcie, Dostojne Panie, że żadna Wasza organizacja kobieca o tym Was nie uprzedza. Robi to ten prymitywny samiec. Czyli dalej popierajcie feminizację i organizacje kobiece, a będziecie ... 
Palmitynian retinolu zwiększa częstotliwość raka skóry u zwierząt. Na wszelki wypadek u ludzi nie badano skutków oddziaływania  takiego związku. Po co ludziom dawać argumenty do ręki. Tylko coraz częściej słyszy się o zespole pasm owodniowych…
Avobenzone jest  związkiem mogącym naśladować ludzkie hormony. Zakłóca to więc własną produkcję człowieka. Podawanie tego związku dzieciom zakłóca hormony reprodukcyjne. Może także opóźniać rozwój dziecka. Trzeba zawsze brać po uwagę czas stosowania takich preparatów. U dziecka może to być 20 – 30 lat, szczególnie jak mamusia uwierzy reklamie i od małego stosuje kremy.
Oksybenzon jest stosowany w ponad 80% badanych kremów. Environmental Workin Group EWG uważa, iż ten preparat uszkadza komórkę w takim stopniu, że może prowadzić do powstania raka.
Aż 92% przebadanych kremów zawiera co najmniej jeden [ale może też kilka] związków chemicznych szkodliwy dla ludzi. Musisz pamiętać Szanowny Czytelniku, że w toksykologii istnieje pojęcie Indeksu Toksyczności, czyli co najmniej sumy szkodliwych związków. Tak więc stosowany przez Ciebie krem, zawierający szkodliwe substancje, kumuluje się w organizmie z innymi toksycznymi substancjami. Pamiętaj, że leżąc na plaży się pocisz, a wiec masz bardziej rozszerzone pory skórne, a wiec toksyny łatwiej wnikają do organizmu. Pamiętaj, żaden z tych kosmetyków nie przechodził badań klinicznych!

Kolejnym problemem nabijania ludzi w butelkę jest sprawa tzw. numerów filtrów.
... na przykład SPF 15, czy SPF 50.  Specjalnie wymyślono takie nazwy, aby to bardziej naukowo i poważnie brzmiało. Tymczasem prawda jest jak zwykle prosta. Wszystkie kremy osłabiają falę elektromagnetyczną o około 90%. Podobnie jak każdy tłuszcz, choćby zwykły olej kokosowy, czy oliwka. Krem SPF 30, jak wykazały pomiary, blokuje 97%, a krem o symbolu SPF 50 blokuje 98%. Krem SPF 100 plus, blok blokuje 99%.
Rodzi się jednak pytanie, w jakim celu się ma blokować promieniowanie elektromagnetyczne, zwane słonecznym? Przecież jak zablokuję sobie produkcję witaminy D, to będę musiał chorować, na przykład na raka piersi, i mi ją obetną. Są podobno masochistki, które to robią, bo chcą, ale generalnie nie życzę żadnej pani wszczepiania silikonu i rozciągania się piersi z każdym rokiem.
Pragnę przypomnieć, że oprócz tego, że smarowanie się takimi kremami jest bezsensowne, to dodatkowo mogę wyprodukować sobie raka.
Najważniejsze, że NIE MA ŻADNEGO ZWIĄZKU POMIĘDZY PROMIENIOWANIEM SŁONECZNYM, A CZERNIAKIEM. Słońce może co najwyżej spowodować raka płaskonabłonkowego skóry. Leczenie tego nowotworu to  pryszcz.
Czerniak, jak wykazały wszelkie badania, występuje głównie u osób tzw. wolnych zawodów: aktorów, adwokatów, ludzi mających duży nadmiar pieniędzy i minimalną wiedzę z zakresu nauk biologicznych, nagminnie używających  Wiadomo, że kosmetyki w celu konserwacji zawierają formaldehyd, znamy preparat do konserwacji zwłok. Wiadomo od 1875 roku, że wywołuje raka, na przykład u kominiarzy [Sir P. Pot].
kosmetyków różnego rodzaju.
Rybacy, brukarze, czy rolnicy, narażeni znacznie bardziej na słoneczne promieniowanie, chorują o wiele rzadziej.        
                                              Opalenizna "na rolnika"  -->               
Straszenie czerniakiem wymyślili handlarze kosmetykami, aby zwiększyć sprzedaż preparatów z tzw. filtrami, o czym było wyżej. Jest to podobna taktyka, jak z dziurą ozonową i okularami. Proszę zauważyć, że to była
akcja skoordynowana, kremy z filtrami pojawiły się w tym samym czasie, co gazetowe informacje o szkodliwości opalania i czerniaku. Ale naiwni i niedouczeni dają się nabierać i kasa płynie, płynie…
 Na wszelki wypadek, nie ma badań o toksyczności kosmetyków.
A co robią sprzedawcy strachu?
Powołano Tydzień Świadomości Czerniaka w dniach 25-29 maja i nawet Akademię Czerniaka, chociaż pojęcie „akademia”  jest zarezerwowane dla szkoły wyższej, prowadzącej nauczenie i prace badawcze. Ale kogo w tym kraju obchodzą ustawy. Na pewno nie handlarzy, przecież mamy Akademię Paznokcia, Klinikę Włosa, itd. - w każdym większym mieście. To nie ma znaczenia, że dawniej to się nazywał zakład fryzjerski. Klinika - jak to ładnie brzmi.
Cały artykuł z dnia 19 maja 2015 r., prezentowany w Rynkach Zdrowa i PAP, jak można sprawdzić, alarmuje, czyli straszy. I o to chodzi. Nie podają ani nazwiska dziennikarza, ani żadnej informacji konkretnej, choćby tej, że
  czerniak występuje u osób nadużywających kosmetyków. Bardzo rzadko występuje w miejscach odsłoniętych, a najczęściej właśnie tam, gdzie słońce nie dochodzi.