Medycznego wykształcenia nie mam, ale czytać umiem...


Andrzej Iwaniuk

czwartek, 4 stycznia 2018

Ekologia demagogia

Nowy Rok przywitał nas ekoszokiem w kategorii lekkiej: z marketów, tych szczególnie "super" i "hiper", zniknęły darmowe reklamówki. Przyzwyczajono nas do tej cywilizacyjnej rozpusty, a teraz przyszedł czas odzwyczajania się od niej. Ale czego się nie robi, gdy padnie głośne hasło: ochrona środowiska naturalnego! ... a czego się nie robi? - nie chroni się środowiska! To znaczy: na pierwszym miejscu na pewno nie jest to, co na krzykliwych sztandarach. 

Przypominam sobie eko-akcję sprzed... dwóch lat, trzech? - nie pamiętam. Miał wejść przepis - może i wszedł -  o stosowaniu darmowych reklamówek biodegradowalnych; hipermarket Auchan je wprowadził (pewnie nie tylko on) i nawet działały jak trzeba, bo gdy znalazłem kilka tych starych reklamówek upchniętych gdzieś tam w garażu, to rozsypywały się w palcach. Czyli sumując: wprowadzenie takich toreb było działaniem proekologicznym.

Błysk myśli: Dlaczego to oceniono jako złe rozwiązanie? Skoro się je zamienia na inne...

Pamiętam, że przepis o darmowych torbach, ale w wersji ECO, wchodził z powodu "dyrektywy unijnej". Tak na marginesie: dzisiaj rząd może robić cokolwiek, jeżeli tylko to ohasłuje: dyrektywa unijna. Naród to kupi - "bo mus". Taki to magiczny hasztag. 

BO REKLAMÓWKI ZAŚMIECAJĄ ŚRODOWISKO

... jak wieloryb połknie - "się udusi". No fiszbinowy nie połknie, bo odfiltrowuje tylko plankton, a resztę - powiedzmy: wypluwa. Ale jakby taka reklamówka była np. z jakiegoś odpowiednio spreparowanego błonnika, to  - no może już powiedzmy: rekin - połknąłby ją i szukał jeszcze, bo smaczna była i zdrowa! Zresztą - pewnie w wodzie szybko by się zutylizowała bez szkody dla środowiska: rozpuściła. Czego dzisiaj nie da się zrobić, jeżeli się chce. Ale prościej, a i finansowo władzy/Unii lepiej: 

WPROWADZIĆ OPŁATY.

Nie zmieni to przecież faktu, że w morzach, oceanach i tak reklamówki będą, bo Polska raczej do tego przyczynia się w mizernym stopniu. Osobiście nigdy nie wyrzuciłem reklamówki zdatnej do użytku ot tak, pustej: chociażby używam takich folii jako wkładu koszowego, A że się segreguje śmieci, to i takie reklamóweczki schodzą aż miło, bo same są eco (w przeważającej ich liczbie). 
Czy nasze jeziora, rzeki, lasy, będą bardziej czyste? No chyba naiwnymi nie jesteśmy by sądzić, że to coś zmieni. Bo zmiany wymaga mentalność ludzi, każdego ludzika z osobna. Teraz będą po prostu się walały i  fruwały reklamówki za kasę.

W sieci przeczytałem tekst wypowiedzi premiera Morawieckiego:

"Z tytułu opłat za reklamówki, budżet państwa zarobi około 1 miliarda złotych rocznie"

 - i wszystko jasne! Ekologia ekologią, a nowy podatek - wszedł. Od "luksusu", tak tak. Proponuję jeszcze bardziej podreperować budżet państwa - zauważyłem w serfujących śmieciach aluminiowe puszki: wprowadzić opłatę za puszkę od piwa! Kto nie chce płacić - niech do sklepu przychodzi ze swoim kuflem!

A co tam, jak naród daje się doić pod magią ładnych haseł: włączmy w to plastikowe butelki, na mleko chociażby. Przecież można przyjść do sklepu ze słoikiem z nakrętką, czyż nie? Jak już mamy własne torby na zakupy, to i przyszykujemy słoiki na mleko, co poniektórzy na coca-colę też, a co poniektórzy z co poniektórych: kufle lub słoiki właśnie na piwo. 

/Tu będzie duży zysk z podatku, bo mało kto będzie pamiętał o zabraniu swojego kufla lub większego słoika z domu tak na wszelki wypadek, "bo może się kumpla spotka i zgrzewkę - trzeba będzie kupić"/


Tak na marginesie: ten system działał jak byłem dzieciakiem, 
za tzw. komuny, czyli PRL-u (ulubione słowo polityków). 
Mam na myśli kupowanie rozlewnego mleka, nie piwa. 
Butelki i do nich kapturki - śmiesznym to dzisiaj się zdaje, 
ale było, było. Do śmietany też - jak obok zresztą widać...

A wracając do powagi sprawy... Wystarczy spojrzeć na fotografię obok by zobrazować sobie problem w jednym, ale mało spodziewanym aspekcie. Polecam rekonesans po zdjęciach w sieci pokazujących zanieczyszczenie środowiska odpadami - obrazy są naprawdę przerażające. Sporo lat temu jadąc do rodziców, w obszarze leśnym zauważyłem mężczyznę, który z samochodu wyciągnął worek ze śmieciami i zaczął je wysypywać do przydrożnego rowu. Powiem szczerze: zamurowało mnie; jechałem i ... nie wiedziałem co mam robić. ... zastrzelić gościa??? No nieee, ... nie miałem przy sobie broni :|
Jakbym uwagę zwrócił, to by może on mnie zastrzelił? - lepiej nie ryzykować. Po takim typie chyba wszystkiego można się było spodziewać.
Zmiana mentalności - tak, to konieczne. Programy edukacyjne, realne działania.

Papierowe torby wciąż są u nas rzadkością. Popularne na zachodzie szmacianki również. Edukacja w zakresie konieczności ograniczania odpadów foliowych jest znikoma, podczas gdy na słynną kampanię z królikami poszło 2,7 mln zł, a na „sprawiedliwe sądy” aż 19 mln z kasy spółek państwowych.
https://bezprawnik.pl/biedronka-nie-zaplaci-oplaty-recyklingowej/

Ale, wraz z faktem wprowadzenia płatnych reklamówek, otrzymałem w końcu odpowiedź na moje pytanie: 
Dlaczego takie rozwiązanie (darmowe eko-torebki) jest znoszone, czyli "jest złe"?

Otóż słynne, a nawet magiczne, "dyrektywy unijne" wymagają ograniczenia ilości reklamówek, ograniczenia ich zużycia. Dziwnym wydaje się to, że zamiast ekologiczności przedmiotu - bardziej Unię interesuje jego ilość. Przecież np. zgniłe ziemniaki, nawet w dużej ilości, nie są problemem ekologicznym - bo zgniją. Analogicznie i biodegradowalne reklamówki - rozłożą się, mikroorganizmy je przerobią. Może więc po prostu mamy wątpliwy zaszczyt wstąpić w kolejny aspekt unijnego systemu "dojenia ludzików z kaski"?

Z błogosławieństwem dyrektyw unijnych nasz mądry rząd odrobił pracę domową z kalkulatorem w ręku i namacalnie poczuł, że z rozwiązania darmowe-eco ma dokładnie NIC. Wnioski z pracy domowej?: reklamówki płatne! - wtedy od nich podateczek - i jest miliardzik w kasie. Da się? Da się! A te płatne - chyba już nie muszą być biodegradowalne ... I: gdzie tu ekologia?

Myślącej osobie nie umknie też fakt nazwy tego nowego minipodatku: opłata recyklingowa. Zadam tu sabotażowe pytanie: a co z reklamówkami ekologicznymi? Przecież nie trzeba ich utylizować... Dlaczego zniknęły chociażby z Auchana? /piszę o nim, bo tam robiłem ostatnio zakupy, więc namacalnie temat tam obadałem/ Dlaczego w sumie wymusza się stosowanie reklamówek nieekologicznych?? A jeżeli jednak te co są, to są ekologiczne, to dlaczego pobiera się od nich tę opłatę? Jeżeli oferowane reklamówki będą biodegradowalne - to chyba nie muszą być opodatkowane, tak Panie Ministro(od finansów)/Premierze? Bo jeżeli opodatkowane będą - to będzie oczywisty dowód na to, że tu nie o ekologię chodzi...