Jadąc po mieście swoim fordzikiem słyszę w radio, że wstrzymuje się na 6 lat budowę WOW. Nie chodzi tu o zachwyt, tylko o Wschodnią Obwodnicę Warszawy. Powód? Towarzystwo Ochrony Ptaków wygrzebało z błota strzeblę błotną (czy też może strzebla błotnego), czyli jakąś rzadką rybcię, która żyje w oczkach wodnych na trasie planowanej drogi. I co ważne - jest ona pokarmem dla rzadkich gatunków ptaków: czapli siwej i kormorana. Sprawa prosta: obszar ten wejdzie do unijnej sieci terenów chronionych Natura 2000. No i na razie obwodnicę szlag trafił - przepychanki rodem z Augustowa. A tak na marginesie: nie należałoby te czaple i kormorany zamknąć do ciupy za zjadanie rzadkiej ryby? Toż w końcu jest chroniona...
No ale wracam do sedna sprawy.
Nie mam na myśli tego, że należy bez zważania na uwarunkowania przyrodnicze budować obwodnice miast - oczywicie nie, ale przyszła mi tu myśl o tym, jak skutecznie odwraca się naszą uwagę od naprawdę ważnych dla ludzkości spraw. Tak, DLA LUDZKOŚCI.
Towarzystwo od ptaków robi swoją robotę: dba o ptaki, a właściwe osoby dbają o to, by obwodnice powstawały i mieszkańcy miejscowości nie byli rozjeżdżani przez tiry. Dla nich ważniejsi są ludzie; jak to w życiu: każdy ma swoje priorytety...
Pytanie ciśnie się na marginesie wątku: JAK PROJEKTUJĄ fachowcy wszelakie inwestycje, skoro -biorąc grube za projekty miliony - nie uwzględniają wątku ekologicznego? Czy tak trudno domyślić się, że ktoś EKO zablokuje roboty i narazi inswestycję na milionowe straty? Nie podejrzewam projektantów o brak myślenia, więc... celowe działanie? Hmmm...
Aha - wracam do sedna wątku... (ponowna próba powrotu;))
SZKODA, że osoby dbające o biologiczną różnorodność nie są tak głośne w przypadku, gdy tę różnorodność zabija się wprowadzając uprawy roślin modyfikowanych genetycznie. A i tym bardziej, że jak wykazali w ostatnich badaniach Chińczycy - nomen omen (z całym ich intensywnym zachemizowanym rolnictwem opartym o gmo) - geny roślin mają wpływ na geny ludzkie!
http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,To-co-jemy-wplywa-na-nasze-geny,wid,13850872,wiadomosc.html?smg4sticaid=6d25f
I jakoś tu sobie nie przypominam ani jednej pikiety Greenpeace'u w sprawie GMO; nie przypominam sobie, by ich słynne stateczki i łodzie zablokowały choć jeden wodny transport żywności transgenicznej, choćby np. jeden transportowiec z soją modyfikowaną genetycznie dostarczaną do Polski.
A przecież żywność modyfikowana genetycznie to strategiczny problem ludzkości!
Czyżbyśmy chcieli zafundować naszym prawnukom i prawnuczkom po np. sześć paluszków na jednej rączce? "O! Fajnie! - jeden gratis!"-?
Przesadzam?! A kto zapewni, że tak? NIE WIEMY jak gmo wpłynie na nas w rozciągłości czasowej.
Może pisanie o mutacjach naszych genów pod wływem żywności gmo to wierutna bzdura - ok: OBY. Ale co w przypadku, gdy jest dokładnie odwrotnie? Jeżeli gmo bezpieczne nie jest?
Czy nie dają do myślenia przypadki farmerów z USA, którzy JUŻ mają różniaste problemy zdrowotne bo są plantatorami GMO? Proszę pogrzebać sobie na ten temat w sieci - nie wszystko Andrzejek na tacy musi podawać...
Pytam więc: dlaczego nie ma "zielonych" gmo-protestów?
Czyżby za to protestującym nikt nie chciał zapłacić? Bo za siedzenie na drzewie, jak drwale wycinają las, grinpisowiec ma parę setek - o tym już było w mediach.
Gdzie jest pies pogrzebany? - wszelakie manifestacyjne protesty skutecznie odwracają uwagę od rzeczy bardziej istotnych oraz wprowadzają w podświadomość ludzi poczucie "bezpieczeństwa", poczucie tego, że KTOŚ czuwa nad wszystkim i PROTESTUJE jak zauważa nieprawidłowości: dba o nas!
Tak - dba...
... nic bardziej mylnego. Nas się po prostu ogłupia. KTOŚ czuwa - i owszem - ale nad swoimi interesami.
KTO? Zapraszam chociażby do oglądnięcia filmików o Kartelu Farmaceutycznym...:
http://zdrowobycie.blogspot.com/2010/08/kartel-farmaceutyczny.html
Interesujące spostrzeżenia. Masz rację GMO (Żywność Genetycznie Modyfikowana) jest podejrzana m.in. o wywoływanie u ludzi różnego rodzaju uczuleń. Wielu prof. przestrzega nas przed spożywaniem tego typu żywności. Ja zawsze staram się czytać skład kupowanego produktu i nigdy nie kupuję jedzenia z oznaczeniem GMO. Poza tym unikam produktów z konserwantami (tzw. E dodatkami). W moim podejściu jest wiele luk, n.: w wielu produktach jest soja lub lecytyna sojowa (np. w gorzkiej czekoladzie). Jak wszyscy wiemy 90% soi na świecie jest modyfikowana genetycznie (biedni wegetarianie). No ale w 100% nie da się uniknąć tego paskudztwa. To samo dotyczy piwa. Czy zdajecie sobie sprawę, że polskie browary sprowadzają jęczmień i pszenicę z innych krajów? Bardzo często jest to zboże modyfikowane dlatego zachęcam wszystkich do kupowania piwa z małych browarów, np.: Łomżę Niepasteryzowaną albo pszeniczną.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog: http://biegpozdrowie.blogspot.com/
p.s. dodałem Cię do zakładki "Ulubione blogi"
"I jakoś tu sobie nie przypominam ani jednej pikiety Greenpeace'u w sprawie GMO; nie przypominam sobie, by ich słynne stateczki i łodzie zablokowały choć jeden wodny transport żywności transgenicznej, choćby np. jeden transportowiec z soją modyfikowaną genetycznie dostarczaną do Polski."
OdpowiedzUsuńhttp://www.maritime.com.pl/newsletter/drukuj.php?id_term=30798
"Nie przypominm" nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem "nie było pikiet"; tak tak: w necie można znaleźć informacje o blokadach transportów śruty sojowej gmo, o protestach; mi zaś chodzi o to, że o tym nie ma nic w głównych programach informacyjnych. Te zabawiają nas sensacyjkami zamulającymi naprawdę ważne fakty, przedstawiają cyrk partyjno - parlamentarny i odgrzewają kotlety oparte na złych emocjach naszego Narodu. Ale widz tego chce - i to ma. A "chce" - bo daje się manipulować na fali wyzwalania w ludziach złych emocji. MATRIX.
OdpowiedzUsuń